A jak to sie zaczelo?
Zgodnie z sugestią, zaczynamy od tego jak rozpoczęła się moja przygoda z fotografią. Powiem Wam szczerze, że początki nie były łatwe(co zobaczycie na załączonym obrazku). Pasja z przypadku- tak można to nazwać. Koleżanka poprosiła mnie o zrobienie jej zdjęć, więc pomyślałam "czemu nie?". Raz, drugi, trzeci i w końcu stwierdziłam- wow, to niesamowite! Bardzo długo czekałam na swój pierwszy aparat, póki go nie zdobyłam bawiłam się aparatami znajomych i nawet na chwilę nie zwątpiłam, że fotografia to coś, czym chcę się zająć. Kiedy mój ukochany Canon wpadł mi w ręce nie mogłam się od niego oderwać. Fotografowałam wszystko, począwszy od domowników, przez widoki za oknem, na 'samojebkach' w lustrze kończąc. Później zaczęły się 'sesje'. Na pierwszy ogień poszły oczywiście koleżanki. Gdy teraz patrze na te zdjęcia chce mi się śmiać, ale cieszę buzie nie tylko dlatego, że mówiąc kolokwialnie- byłam beznadziejna, ale również dlatego, że widzę u siebie postęp. Może to nie brzmi skromnie, ale powiedzmy sobie szczerze- sporo się zmieniło!
I co myślicie? Jest postęp? :)
ciekawy post. zmiany są i to wielkie, a co ważniejsze - na lepsze. :)
OdpowiedzUsuńDuży postęp. W ogóle widzę tu ogromny potencjał się kryje! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, oczywiście, że jest postęp, jak dla mnie bardzo duży! ;)
OdpowiedzUsuńJa tu postępu w ogóle nie widzę,jak robiłaś mało ostre i przepełnione szumami zdjęcia,tak robisz dalej.Poza tym trochę pokory i skromności by się przydało :]]
OdpowiedzUsuńI oczywiście jest to komentarz anonimowy... ;) Ja widzę u siebie postęp i niestety nikt mi nie wmówi, że jest inaczej:) I co skromności- powiem tylko tyle, że musiałeś/aś nigdy ze mną nie rozmawiać:)
UsuńO kurwa, ekspert się znalazł. Na pewno się człowieku na tym znasz.
UsuńŚwietny post, oczywiście, że jest postęp, jak dla mnie bardzo duży! ;)
OdpowiedzUsuń