people of Łódź: Magdalena Alex


Witajcie, Dzisiaj zgodnie z zapowiedzią kolejna niesamowita osoba zostanie zaprezentowana na blogu. Kilka dni temu spotkałam się z Magdą. Znowu szłam lekko zdenerwowana, tym razem bez żadnej większej ściągi i po raz kolejny okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Madzia wybrała na spotkanie przecudowną herbaciarnie- Kocie Oczy, czyli miejsce w którym wypijemy przepyszną herbatę i jednocześnie możemy pobawić się z kotkami, które plączą się po nogami. Już wtedy wiedziałam, że nie może się nie udać! 



Zaczniemy standardowo, proszę się przedstawić i powiedzieć co pani robi! ;)
Nazywam się Magdalena Alex, mam 18 lat i uczęszczam do szkoły plastycznej. Ogólnie wszystko zaczęło się, od tego, że... A może w ogóle od początku! Urodziłam się w Afryce, w RPA. Od samego początku uwielbiałam rysować, malować, robiłam wszystko co dotyczy sztuki. W wieku 11 lat musiałam przeprowadzić się do Polski i dzięki temu rozwijałam pasję. W podstawówce chyba wszystko się zaczęło, tak konkretnie. Mój nauczyciel, super gość, pan Piotr, zawsze grał na gitarze na naszych lekcjach, polecił mi panią Izę Staniewską, ona prowadziła zajęcia z malarstwa, z rysunku i po raz pierwszy ktoś kazał mi tak naprawdę na coś spojrzeć i odzwierciedlić to. To była dla mnie miazga, że można coś takiego zrobić. To właśnie pani Iza poleciła mi gimnazjum i liceum plastyczne. Poszłam tam i to była chyba moja najlepsza decyzja w życiu. Poznałam cudownych ludzi, od nauczycieli do absolwentów. Nie da się tego opisać- klimatu, który panuje, kiedy wchodzi się do szkoły, jest kolorowo, po prostu cudownie. Chodziłam i do gimnazjum, i do liceum. To jest ogólnie 6 lat nauki, chyba że ktoś wybiera się tylko do liceum, wtedy są 4 lata. Można zdać dyplom z historii sztuki i wybrać specjalność artystyczną. Ja sama jestem na wyrobach unikatowych, czyli lampy, taborety... (śmiech).

Do Afryki jeszcze później wrócimy, ale oczywiście wiążesz przyszłość z tym co robisz teraz?
Ogólnie, jeżeli chodzi o studia, to myślałam nad czymś "zwykłym", a to pozostawić przy sobie jako pasję, bo nie wiem czy miałabym na tyle odwagi, żeby spróbować z tego żyć, ale jako pasja na pewno będzie towarzyszyło mi do końca życia. Będę się szkoliła jeszcze jeżeli chodzi o historię sztuki, wystawy. To na pewno.



Możesz nam opowiedzieć konkretnie na czym polega Twój profil?
Ogólnie mamy coś takiego jak podstawy projektowania, które głównie polegają teraz na tym, żeby wykonywać zadania na zaliczenie. Zaprojektować lampę, wykonać ją, akurat teraz mieliśmy mozaikę, której nie udało mi się jeszcze skończyć... bo to jest super trudne i żmudne, ale efekt będzie niesamowity. Zaraz będziemy mieli witraże, będziemy robić piękne rzeczy, jak lampka na naszym stoliku. Wcześniej byłam na reklamie wizualnej, ale w tym się nie odnalazłam, trzeba dużo siedzieć przy komputerze, robić np. plakaty. Wolałam coś dawać od siebie i robić to własnoręcznie. 

I w tym roku kończysz? 
Nie, jeszcze rok. Powinnam być teraz w klasie maturalnej, ale przez pobyt w Afryce musieli cofnąć mnie o jeden rok, bo kiedy wróciłam niewiele rozumiałam po polsku, więc po prostu cofnęli mnie o jedną klasę i wszystko teraz jest okej (śmiech).

No właśnie, mogę spytać o historię związaną z Afryką? Jak się tam znalazłaś i co robisz tutaj, w Łodzi?
Moi rodzice to Polacy, ale stwierdzili, zanim się urodziłam, że pojadą do Afryki, zaczną tam nowe życie. W Afryce jest bardzo dużo Polaków, co bardzo mnie zdziwiło. Generalnie tam jest miazga kulturowa, jeżeli chodzi o narodowości, które tam żyją. Pożyliśmy tam 11 lat, ale mama stwierdziła, że czas wracać, tutaj ma rodziców, jest łodzianką, z czego ja bardzo się cieszę, bo uwielbiam Łódź. Przez ostatnie 7-8 lat zdążyłam pokochać to miasto, to że jest "szara i brzydka" o niczym nie świadczy, trzeba tu po prostu coś przeżyć, jest inspirująca.



No właśnie, to jest kluczowe pytanie, jaki jest Twój stosunek do Łodzi? Coś jednak tych ludzi do tego szarego miasta ciągnie. Nie zamieniłabyś jej na żadne inne miasto?
Nie, nie ma mowy! Byłam ostatnio w Warszawie i nie da się opisać klimatu, który jest w Łodzi. To jak idziesz ulicą, żyjesz tutaj, poznajesz ludzi, świetne miejsca, jak na przykład to w którym jesteśmy, wtedy odkrywa się ten niepowtarzalny urok Łodzi. 

Rozmawiałyśmy wcześniej o przeglądzie, który odbywa się w Twojej szkole. Malujesz, rysujesz, wyrabiasz. Miałaś okazję gdzieś pokazywać swoje pracę? Chciałabym, żebyś się nam teraz pochwaliła.
O jej, zaskoczyłaś mnie. Miałam kiedyś swoją własną wystawę. A poza tym wszystkie moje prace zrobione w szkole można je właśnie tam zobaczyć. Tam zawsze są wystawy, można przyjść i obejrzeć wszystkie dzieła. A poza tym wykonuję zlecenia. Teraz np. będę musiała namalować jelenia w gigantycznym formacie. Będzie ciężko, ale lubię takie wyzwania, mogę się wykazać i zrobić coś dla kogoś innego. A co do samego przeglądu- chodzi ogólnie o to, że zawsze w drugiej klasie liceum, w szkole plastycznej jest wielki przegląd artystyczny. Wszyscy pokazują swoje najlepsze prace, następnie nauczyciele decydują, czy ktoś jedzie do Katowic, gdzie odbywa się przegląd z każdej szkoły artystycznej w całym kraju i akurat tak się złożyło, że jestem w najlepszej dwunastce w szkole i mega się stresuję, bo jeszcze raz muszę iść do szkoły w te ferie, coś namalować, naszkicować, wyrzeźbić i wtedy się okaże kto jedzie, bo wybierane są trzy najlepsze osoby. Stres jest, bo mam strasznie dużo spraw na głowie. Gram jeszcze na pianinie i muszę nauczyć się sześciu piosenek na pamięć do końca ferii, więc mam niewiele czasu. 



A gdyby ktoś chciałby Ci coś zlecić, to prace może obejrzeć właśnie w szkole?
Skontaktować się ze mną można przez instagrama (klik), albo facebooka. Tam można obejrzeć dużo zdjęć moich prac i właśnie w szkole można zobaczyć chyba wszystkie moje prace. Można sobie tam wejść i obejrzeć na korytarzach prace wszystkich uczniów. 

A skoro jesteśmy przy grze na pianinie- czy oprócz zainteresowań typowo plastycznych masz jakieś inne hobby? 
Generalnie, czego ja nie robię... (śmiech). Fotografia analogowa to coś co uwielbiam. Uwielbiam chodzić do ciemni, nie ma lepszego uczucia niż to jak patrzysz jak wszystko na papierze powstaje, oprócz tego to pianino, na którym grę zaczęłam jakoś 4 lata temu. Zupełnie przypadkiem, bo ja nie mam słuchu, nie umiem śpiewać, nic nie umiałam. Ale miałam przemiłą panią sąsiadkę obok, starsza samotna kobietka, która nudziła się w domu. Zaczęłam ją odwiedzać, żeby trochę umilić jej czas, pomagać w ogródku, a ona któregoś dnia zapytała, czy nie chcę nauczyć się grać na fortepianie. Ja oczywiście byłam na nie, ale ona mnie przekonywała, żebym chociaż spróbowała i wtedy zobaczymy jak mi pójdzie. Strasznie mi się spodobało. To było dla mnie trudne, spojrzeć na nuty i coś zrozumieć. Na szczęście wszystko mi wytłumaczyła, czasami dawała mi po rękach. Potem okazało się, że ona już nic nie widzi, więc zapisała mnie do domu kultury obok mnie. Poznałam świetnego pana Krzysia, który do teraz mnie uczy. Odkryłam w sobie kolejną pasję, kupiłam pianinko do domu i mam nadzieję, że będę to jakoś rozwijać. Pianistką nie będę, ale to coś dla mnie. 



I piosenek musisz się nauczyć z jakiej okazji? Będzie można gdzieś Cię usłyszeć?
Nie, ja mam straszną fobię jeżeli chodzi o scenę, więc dla nikogo nie gram, ewentualnie dla jakiejś jednej osoby, ale to już jest dla mnie stres. To jest po prostu wyzwanie dla mnie, pan Krzysiu kazał mi się nauczyć piosenek dla niego. Może kiedyś jak będę miała dzieci to nauczę je grać. 

A wracając do sprawy Katowic- możesz ogólnie opisać o co chodzi?
Chodzi o to, że najlepsi z każdej drugiej klasy ze szkół plastycznych w Polsce, jadą tam, jest ogromna wystawa, a prace są punktowane. Osoba, która tych punktów zbierze najwięcej dostaje indeks, może pójść na dowolną uczelnie artystyczną w kraju i chyba stypendium, ale nie jestem pewna, zawsze myślałam, że nie mam na to szans, więc nawet się nie interesowałam. A teraz czeka mnie dużo pracy.


Skaczemy po tematach, ale cały czas jestem pod wrażeniem Twoim 11 lat w Afryce, dużo pamiętasz z tamtego okresu? 
Ogólnie niewiele, ale mam bardzo dużo zdjęć, ale najlepsze rzeczy pamiętam. Kojarzę klimat, roślinność, która była chyba najpiękniejsza. Niesamowite było to, że wyjeżdżając 3 godziny w jedną stronę za miasto trafiałaś na pustynie, a 3 godziny w przeciwną i jesteś nad oceanem. Urodziłam się w Johannesburgu, to ogromna metropolia, a 20 minut od centrum pojawiają się slumsy. Zmienność klimatu, zmienność ludzi, kultury jest przeogromna. 

Chciałabyś wrócić kiedyś do Afryki?
Tak, na pewno jeszcze kiedyś wrócę i odwiedzę. Ja ogólnie bardzo lubię podróżować, to też jest moja pasja, najbardziej chciałabym odwiedzić USA, zwiedzić każdy stan, robić zdjęcia... Ogólnie chciałabym założyć album, w którym będę kompletować zdjęcia z każdego zakątka świata. Oprócz USA, najbardziej Indie, Rosja, Skandynawia... Do Australii się boję  przez te latające insekty (śmiech). 


Rozmowa i zdjęcia: Karolina Pawłowska
Rozmówczyni: Magdalena Alex

Podziel się:

DOŁĄCZ KONWERSACJA

    KOMENTARZ

0 komentarzy:

Prześlij komentarz